Jeśli chcesz krótko, zwięźle i na temat to — TAK, wirtualna asystentka może łączyć te dwie sfery. Zwłaszcza na początku swojej działalności. Powinnaś jednak wiedzieć, z czym to się wiąże. Dlatego przybliżę Ci blaski i cienie takiego rozwiązania.
Dlaczego wirtualna asystentka powinna łączyć etat i wirtualną asystę?
Jeśli rozważasz porzucenie etatu i chcesz przejść na własny rachunek, to się wstrzymaj. Nie rzucaj szefowi od razu wypowiedzenia na biurko. Spróbuj najpierw tej pracy i dowiedz się:
- czy ta praca jest dla Ciebie?
- Czy znajdziesz klientów?
- Czy masz w sobie wystarczająco motywacji?
Jak to zrobić? Pracuj po godzinach (etatu). Dwie, trzy godziny dziennie. Wieczorami lub w nocy, jak Ci wygodnie. Jeśli masz ochotę więcej poczytać o tym jak zacząć, to zapraszam Cię TUTAJ.
Dlaczego łączenie etatu i wirtualnej asysty ma blaski?
Jeśli pracujesz na etacie i dorabiasz jako wirtualna asystentka, to zyskujesz dodatkowe wynagrodzenie. Nie jest tajemnicą, że asystentki posiadające techniczne umiejętności mają bardzo korzystne stawki. Wszystko zależy od tego, czym konkretnie będziesz się zajmować. Chyba nie ma osoby, która nie cieszyłaby się z dodatkowych środków. Na pewno znajdziesz sposób by je zagospodarować. Co jeszcze?
Etat jest Twoim buforem bezpieczeństwa. Nie musisz martwić się — co będzie jeśli Ci nie wyjdzie i skąd weźmiesz na rachunki. Możesz spokojnie rozwijać się i poszukiwać klientów, aż do momentu kiedy uznasz, że chcesz w to iść, jesteś w stanie utrzymać się z pracy jako wirtualna asystentka i możesz odejść z etatu.
I odwrotnie. Jeśli z jakichś powodów stracisz swoją etatową pracę, to nie zostajesz z niczym. Masz wirtualną asystę — Twój plan B. Trzymając w ręku dokument wypowiedzenia, nie będziesz martwić się, ile CV wysłać i gdzie szukać kolejnej pracy.
Jeśli praca etatowa nie wymaga od Ciebie mocnego skupienia, to możesz wykorzystać czas spędzony w niej na rozwój. Zamiast słuchać radia, włącz audiobook / kurs i chłoń wiedzę. Jeśli nie masz takiej możliwości, wykorzystaj czas na przerwie. Nawet te 15-30 min, ale codziennie z czasem zaprocentuje w postaci nowych umiejętności.
A jakie są cienie łączenia etatu i wirtualnej asysty?
No cóż… łączenie etatu i asysty wymaga od Ciebie samozaparcia i najzwyczajniej w świecie siły. Jeśli nie masz dzieci czy innych dodatkowych obowiązków, masz ułatwioną sprawę. Po pracy (etatowej) siadasz do pracy (jako WA). Na jak długo? To już zależy od Ciebie i tego jak dużo wolnego czasu chcesz poświęcić?
Nieco inaczej sytuacja wygląda jeśli masz dzieci. Zwłaszcza małe. Wtedy najczęściej będziesz pracować w nocy, gdy one śpią. Albo nadrabiać w weekendy, gdy partner jest w domu i może się nimi zająć. Czy to jest męczące? Bardzo, ale jeśli co jakiś czas, dasz sobie odpocząć, to dasz radę.
Pamiętaj, każda godzina pracy uczy Cię czegoś i przybliża do celu, jakim jest bycie pełnoetatową wirtualną asystentką. Bo gdy już nią zostaniesz, to nie będziesz startować z niczym. Będziesz miała już klientów i portfolio. Więc czy warto? Ja uważam, że TAK!
A jak wygląda łączenie pracy wirtualnej asystentki i pracy (etatowej) w praktyce?
Założenie jest takie… Idziesz do pracy, pracujesz 7:00-15:00 (oczywiście godziny przykładowe), potem wracasz do domu, czas dla rodziny i potem praca jako wirtualna asystentka. Dzielisz sobie czas i tak organizujesz, żeby wyrobić z zadaniami i nie zaniedbać rodziny.
Proste? W teorii tak. A jak wiemy, teoria i praktyka to dwie różne rzeczy…
O ile od pracy na etacie, łatwo Ci się odciąć (po godz. 15:00 przechodzisz w tryb dom / rodzina), o tyle z asystą jest już trudniej. Ona najzwyczajniej w świecie wciąga. Jesteś w biurze, wprowadzasz dane do komputera i …PIK… słyszysz, że Asana wysyła powiadomienie o zadaniach do zrealizowania. Nie umiesz, nie zerknąć na telefon. Twoje ciało jest w jednej pracy, a umysł już w drugiej.
Albo gotujesz obiad, bawisz się z dziećmi i znowu …PIK…klient coś napisał. Ważna sprawa, chcesz szybko odpisać. Potem zerkasz jeszcze na to i tamto, a minuty uciekają. Twoja głowa już pracuje. A po chwili widzisz wzrok bliskich i masz wyrzuty sumienia, że to był czas dla nich.
I tu pojawia się słowo klucz — granice.
Musisz od początku rozgraniczyć sobie te 3 sfery — pracę na etacie, sferę osobistą i pracę jako wirtualna asystentka. Jeśli jesteś w danej z nich, to bądź w niej, ale na 100%. Jeśli pracujesz, to tylko pracuj. Jeśli bawisz się z dziećmi, to baw się z dziećmi. W ten sposób zachowasz balans w życiu i komfort psychiczny, że niczego nie zaniedbałaś. A wirtualna asysta będzie Twoją pracą marzeń.
Jeśli myślisz teraz, że łączenie pracy i etatu to harówka, to tak, masz racje. Nie będę Cię tu oszukiwać. Ale musisz pamiętać, że jest to stan przejściowy. Od Ciebie zależy, jak długo będzie trwał. Może się okazać, że już po miesiącu, dwóch znajdziesz stałe zlecenia, które pozwolą Ci zająć się tylko wirtualną asystą i porzucić etat. Ale póki tego nie zrobisz, etat jest Twoją poduszką powietrzną.
Poszukujesz jeszcze więcej informacji o początkach bycia wirtualną asystentką? Zapraszam Cię również TUTAJ, dowiesz się jak przejść z etatu na pracę zdalną. Natomiast TUTAJ, dowiesz się, dlaczego wirtualne asystentki często odwlekają moment porzucenia etatu.
A jakie są Twoje doświadczenia przy łączeniu pracy etatowej i asysty? Może jest kwestia, o której nie napisałam, a uważasz, że warto o niej wspomnieć? Podziel się nią w komentarzu, aby przyszłe wirtualne asystentki mogły świadomie podjąć decyzję.
AUTORKA WPISU
Anna Partyka
Wirtualna Asystentka worqAssist
Dziękuję Ci za przeczytanie moich treści! Poświęciłam mnóstwo czasu, tworząc je dla Ciebie. Dlatego będzie mi miło, jeśli dasz mi informację zwrotną w komentarzu!
Podziel się linkiem do tego artykułu – podziel się tym artykułem z innymi! Udostępnij go swoim znajomym.Nie zapomnij o pozostawieniu komentarza – Twoje zdanie jest dla mnie ważne. Czytam je wszystkie i biorę do serca!
Dołącz do worqAssist na instagramie i facebooku – zyskasz porcję nowej wiedzy.